Królowa jest tylko jedna :P
Powracam po dłuższej nieobecności, spowodowanej różnymi czynnikami. Postaram się częściej pisać.
Tym razem coś z realnych sytuacji, na życzenie fanów :)
Znowu wracam do "początków" kariery "dajki".
Czemu?? Pewnie dlatego, że obecnie na tego typu "akcjach" nie ma tej magii, tego dodatkowego podniecenia, które było jak się miało 18-19 lat. Znikło jak poszło się na studia i zamieszkało na stancji. Może gdyby współlokatorka nie prowadziła równie "dziwkarskiego" trybu życia, ta "magia" byłaby ze mną.
Sama nie wiem, ale to podniecenie, takie dziwne uczucie napięcia w dole brzucha, połączonego z narastająco wilgocią między nogami, to lekkie poddenerwowanie związane, że robię coś może niezakazanego ale coś na co, przynajmniej w naszym kraju, i w przypadku licealistek nie patrzy się zbyt przychylnym wzrokiem :)
Kilka spotkań w Mielnie, o których już pisałam, do tego nieprzespana, całonocna podróż powrotna pociągiem, cała rodzinka się ululała, tylko nie ja, do tego brak konstruktywnego zajęcia sprawiło, że myślałam o jednym. I doszłam do wniosku, że podoba mi się niezobowiązujący sex. Ba, doszłam do wniosku, że chyba kręcą mnie starsi dojrzali mężczyźni. Od tego myślenia, całą drogę spędziłam podniecona z piczą ociekającą moim śluzem. Jak dziwnie by to nie zabrzmiało, cieszyłam się, że miałam wtedy okres, zamiast plamy na spodniach soki wchłaniały się w podpaskę :)
moja pierwsza akcja z "czaterii", miała miejsce kilka dni po powrocie z Mielna, jak tylko przeszedł mi okres. Czemu tam szukałam, ano dlatego, że w Swoim czasie, spędzałam tam dużo czasu na zwykłych pogaduszkach, przy okazji dostając wtedy od groma propozycji "porządnego przepchania dziur". Tyle, że wtedy nie potraktowałam ich poważnie.
Więc czat, pokój i nick popadły w zapomnienie :) ale na pewno sugerujący cel mojego pobytu tam :)
Przygotowania psychiczne i wyczekiwanie okazji zajęły kilka dni. w końcu przyszła niedziela, rodzice zaczynali nocki wtedy więc od 22 byłam wolna. A w zasadzie koło północy, chciałam mieć pewność, że młodsza siostra się "ulula".
Pierwsze spotkanie może nie było satysfakcjonujące ale też nie mogę powiedzieć, że było do bani.
Po znalezieniu chętnego, w zasadzie pierwszy, który z opisu mi przypasował. Chwila stresu kiedy prosił o numer telefonu. Tu chyba przekroczyłam ostatnią granicę, w momencie odebrania telefonu do niego.
Umówiliśmy pod Dworcem PKP. Założyłam dresik na gołe ciało, trampki i poszłam. Może kwadrans czekałam. Na wstępie zostałam skrytykowana za "chujowe" ubranie, dresik nie był zbyt podniecający.
Poszliśmy kawałek dalej, nieco z boku budynku, narożnik w którym łączył się betonowy płot, gęste krzaki z obu stron ogrodzenia, dodatkowo otoczone od strony torów jakimś gruzowiskiem (miejsce fajne, później z dwa lata korzystałam z tej miejscówki, zanim teren "zaorali").
Mimo nerwów byłam napalona jak kotka podczas rui na wiosnę, nie potrzebowałam zachęty aby stanąć nago przed nim. I tu kolejna krytyka, nie lubi zarośniętych cip. Ale nawet to mi nie zepsuło "spotkania". Zresztą odstający namiot w spodniach mówił co innego. Był już tak sztywny, że nawet nie musiałam mu pomagać ustami, Od razu zabrał się za dymanie. A że sama byłam już mokra z podniecenia, to sami wiecie. Sam sex trwał może pół godziny, było całkiem miło, przyjemnie ale bez orgazmu. Niesmak po dresie i kudłatym kroczu zmyło pozwolenie pieprzenia mnie bez gumy, byłam na pigułkach. Posuwał mnie od tyłu, opartą rękoma i płot. Na sam koniec usłyszałam tylko pytanie.
- Gdzie mam lać?? W piczę czy gdzieś indziej??
- Nie wiem. - odpowiedziałam zdziwionym tonem, jeśli dobrze pamiętam, zaskoczona tym pytaniem.
Oczywiście, jak większość facetów, wykorzystał okazję i zlał się w cipie. Poczułam tylko jak coś ciepłego wypełnia mnie od środka. Wyszedł ze mnie, odwróciłam się i zobaczyłam tylko jak wyciera sobie kutasa chusteczką. Ja wytarłam sobie cipę ze śluzu. Sperma została we mnie. Ubrałam się i radośnie wróciłąm do domu. A sam wytrysk miałam okazję zobaczyć z rana jak wstałam. Wróciłam do domu przed 2, szybki prysznic, majty na tyłek i ulubiona koszulka do spania i do wyra. Rano idę siusiu, ściągam majty, siadam na muszli, robię Swoje i tak spoglądam ni to na podłogę, ni to na majtki na wysokości kostek i widzę, że czerwony materiał pokryty jest białym gęstym żelem :) No ok, nie ma powodów do paniki :) szybkie usunięcie czego się dało i majty jak najgłębiej wsadzone do pralki. Przepłukanie dokładnie od środka cipy, pod wpływem impulsu ogoliłam ją. Trochę to trwało, brak wprawy itp. Ale myślę, że wyszło idealnie gładko :) Nawet krwi nie przelałam :)
Jeszcze tej samej nocy znowu wymykam się. Podobny schemat - czat, trochę wybrzydzania, kontrolny telefon i znowu po północy się wymykam. Tym razem zakładam dżinsową sukieneczkę i zwykłą białą koszulkę na ramiączkach, do tego klapki, bez bielizny. Szybko pożałowałam wyboru ubioru. Akurat przyszło ochłodzenie. Jedyny pozytyw był taki, że sutki stały mi jak nigdy, tylko to nakręciło to kolesia. Sex podobnie jak dzień wcześniej był udany ale bez fajerwerków. Może byłoby lepiej gdyby nie chłód, jemu musiałam pomóc ustami aby mu stanął, całkiem dobrze mi się mu obrabiało pałkę, średni, w ustach jakbym miałam dużego lizaka. Już miałam ochotę mu zrobić do końca ale chciał mi zasadzić. Pozycja ta sama jak wczoraj, tym razem jednak w ubraniu, kieca podciągnięta, cycków nie odsłaniałam, poza początkiem jak mnie obmacywał. Po wszystkim mężczyzna się szybko zmył. A ja nie chcąc niespodzianek jak wczoraj, kucam i próbuję wypchnąć z cipy jego spermę. Nie było to trudne, strzelił we mnie bardzo rzadkim ładunkiem, który od razu spłynął. Do domu wróciłam w ostatniej chwili, deszcz z burzą przyszedł.
Jak mówiłam, było chłodno, na tyle że się zaziębiłam i przez cały następny dzień wysikałam więcej niż wypiłam :)
Po tym daję sobie kilka dni spokoju. Kolejna akcja ma miejsce dla odmiany po 6 rano. Po kilku dniach ochłody, przyszły dla odmiany upały. A ja jak jest gorąco, nie potrafię spać, nie śpię wtedy dobrze.
No i sobie nad ranem, nie mogąc spać siedziałam na necie. Nie planowałam sexu ale z nudów weszłam na czat. O dziwo o 4 nad ranem było sporo ludzi. Jako, że rodzice teraz robili na rano, z wyjściem musiałam poczekać do 5.30 aż wyjadą.
Szybkie przebranie się z "pidżamki" w poprzedni strój wyjściowy czyli dżinsową spódniczkę i biała koszulkę na ramiączkach. Pół godziny później, dla odmiany, siedziałam już naga w sypialni gościa. Żona w pracy, dziecko na koloniach, kochanka niedostępna, a zastępstwo w mojej postaci do samego południa było brane na każdy sposób. Do tego zrobiliśmy to chyba w każdym pomieszczeniu w jego mieszkaniu, z pokojem córki włącznie. Poza karmieniem "spermą" nawet załapałam się na późne śniadanie między jednym wzwodem a d**gim :)
Do domu wracałam tuż przed powrotem rodziców z bolącym tyłkiem, spermą w obu dziurach i posmakiem jej w ustach. DO tego zaliczyłam kilka orgazmów. To było to czego szukałam.
I tak się zaczęło spotykanie, prawie o nimfomanię się ocierające. Chuj wie, może i jestem nimfomanką :)
W każdym razie aby sprawdzić Swoją teorię muszę czekać kilka dni. Zwaliła się do nas babcia z wizytą na kilka dni więc musiałam poniechać pewnych aktywności i grac rolę dobrej, uczynnej wnusi :)
Tydzień później jak babcia wróciła do siebie, a wraz z nią pojechali na jeden weekend rodzice i siostra, więc miałam dla siebie dom. Ja wykręciłam się, kurwa, sama już nie pamiętam czym :)
W każdym razie przychodzi wieczór a ja zbieram się na "randkę". Na dupie sprawdzona już w warunkach bojowych dzinsowa spódniczka i dla odmiany biała koszula na guziki. Nowe japonki na obcasie i jazda za miasto. O tym akurat wyszło w praniu. Kilka minut id dworca, w zasadzie lesie już. mała rzeczka z piaszczystym dnem, nad nami nasyp kolejowy, od strony miasta zasłaniają nas gęste krzaczory, z d**giej strony dobrych kilkaset metrów najbliższe budynki. Czyli względnie bezpiecznie.
Trochę gadki szmatki w trakcie rozbierania się i sasanka po chwili klęczy na trawie ze sztywnym , ostro wygiętym fiutem w ustach. Nie była to największa parówka jaką miałam ale delikatnie powyżej średniej, dość gruby i wspaniale sztywny, jak drąg. Tak na oko kwadrans ssania, w międzyczasie robiłam sobie dobrze palcami, on z kolei miętosił moje cycki.
W końcu przerywam ssanie, ja dupa na przyjemnie chłodną trawę, nogi wysoko i po chwili słychać chlupot soków w mojej piździe, klaskanie jego ciała o moje, jego dyszenie i moje jęki.
Koleś dosłownie się do mnie przykleił, było dość gorąco i z wysiłku oboje spływaliśmy i lepiliśmy się od potu.
Zmiana pozycji, ja kleczę biustem szorując o trawę, on pierdoli mnie od tyłu jak sukę. Mnie udaje się dojść, dość głośno jęcząc, za co dostaję wynagrodzenie w postaci klapsa na dupę.
Znowu zmiana pozycji, znowu na plecach. Za moją zgodą atakuje mój odbyt. Głośne ałaa gdy sztywny wykrzywiony drąg przechodzi przez nieruszany od kilku tygodni zwieracz, nieco przyjemnego, lekko tępego może nie bólu ale rozpychania, chwila łapania rytmu i badania jak dużo go przyjmę, wlazł cały :), zarzucam mu nogi na szyję i zaczynamy finałową jazdę. Trwa może z 20 minut, ja mam gardło lekko obolałe od jęczenia. On czerwony na twarzy.
Pytanie gdzie ma lać (kolejny co lubi pytać), ja na to mówię wedle woli. No to wyjmuje ze mnie i spuszcza się gęstą galaretką na moje upocone cycki. Wytrysk obfity może 5 sporych klusek gęstej spermy wylądowało na cycach. Część zebrał palcami i oblizałam, niezbyt intensywna w smaku, resztę dobrze wtarłam. Chwila odpoczynku i zaczynamy się zbierać. Ja wchodzę do wody, sięga do kolan i zmywam spermę z cycków, opłukuję wciąż rozgrzany tyłek. Ubieram się i wracamy do miasta. Nie minęła północ jak wracam do domu.
Mało mi. Znowu internet, znowu czateria, znowu spotkanie pod dworcem (kurwa, powinnam dostac jakąś kartę stałego klienta, jak gdyby zliczyć ile razy tam się spotykałam przez te kilka lat :))
Nawet się nie przebierałam, może jedynie buty na obcasie zmieniłam na płaskie sandałki. B
Przyszedł pierwszy. Nie czekając sama proponuję spacer nad rzeczkę, gdzie nie dalej jak półtorej godziny temu darłam ryja. Nie ma nic przeciwko.
I znowu, naga, nogi w górze, i tylko słychać cichy chlupot w mojej piździe gdy posuwa mnie sztywny,długi, dość żylasty kutas. Ze wszystkich kolesi z tych kilku spotkań ten najlepiej mnie posuwał i miał największego kutasa. Szczytowałam głośno i dwukrotnie. Pieprzył mnie dobrą godzinę, najpierw na plecach, później ja go ujeżdżając i znowu na plecach.
I nawet nie pytał gdzie kończyć. Wyjmuje go ze mnie, błyszczącego, kucnął nade mną , kutas sztywno celuje w kierunku mojej twarzy. Masuje sobie powoli, mocno obciągając do końca skórę. Widzę jak skóra na nim się napręża, kapeluch prawie że rozwija gdy schodzi z niego cały napletek. Mam otwarte usta, językiem jeżdżę po wargach, palcem po lepkiej od soków łechtaczce. Wzdycha i widzę jak z czubka kutasa powoli wytryskuje gęsta struga spermy, którą czuję jak ląduje centralnie na moim języku. Kolejna na nim i na zębach, trzecia na brodzie. Czwartej nie ma, wyciska resztkę i wkłada ubruddzony nią palec do mojej cipy. Przełykam słoną spermę, zlizuję z warg resztę. Daje jeszcze oblizać gdy czuję swoje mdłe soki na nim. Obciągam mu skórę do oporu i mocno ssąc i masując językiem , po kilku minutach daję mu d**gi wytrysk, Tym razem on krzyczał.
Połknięcie, oblizanie się i macham mu na pożegnanie. On znika, ja zostałam się doprowadzić do porządku. Pizdę obmyłam w wodzie, chwilę się w niej pobawiłam zmywając pot i przed piątą zawitałam do domu.
CDN.
Tym razem coś z realnych sytuacji, na życzenie fanów :)
Znowu wracam do "początków" kariery "dajki".
Czemu?? Pewnie dlatego, że obecnie na tego typu "akcjach" nie ma tej magii, tego dodatkowego podniecenia, które było jak się miało 18-19 lat. Znikło jak poszło się na studia i zamieszkało na stancji. Może gdyby współlokatorka nie prowadziła równie "dziwkarskiego" trybu życia, ta "magia" byłaby ze mną.
Sama nie wiem, ale to podniecenie, takie dziwne uczucie napięcia w dole brzucha, połączonego z narastająco wilgocią między nogami, to lekkie poddenerwowanie związane, że robię coś może niezakazanego ale coś na co, przynajmniej w naszym kraju, i w przypadku licealistek nie patrzy się zbyt przychylnym wzrokiem :)
Kilka spotkań w Mielnie, o których już pisałam, do tego nieprzespana, całonocna podróż powrotna pociągiem, cała rodzinka się ululała, tylko nie ja, do tego brak konstruktywnego zajęcia sprawiło, że myślałam o jednym. I doszłam do wniosku, że podoba mi się niezobowiązujący sex. Ba, doszłam do wniosku, że chyba kręcą mnie starsi dojrzali mężczyźni. Od tego myślenia, całą drogę spędziłam podniecona z piczą ociekającą moim śluzem. Jak dziwnie by to nie zabrzmiało, cieszyłam się, że miałam wtedy okres, zamiast plamy na spodniach soki wchłaniały się w podpaskę :)
moja pierwsza akcja z "czaterii", miała miejsce kilka dni po powrocie z Mielna, jak tylko przeszedł mi okres. Czemu tam szukałam, ano dlatego, że w Swoim czasie, spędzałam tam dużo czasu na zwykłych pogaduszkach, przy okazji dostając wtedy od groma propozycji "porządnego przepchania dziur". Tyle, że wtedy nie potraktowałam ich poważnie.
Więc czat, pokój i nick popadły w zapomnienie :) ale na pewno sugerujący cel mojego pobytu tam :)
Przygotowania psychiczne i wyczekiwanie okazji zajęły kilka dni. w końcu przyszła niedziela, rodzice zaczynali nocki wtedy więc od 22 byłam wolna. A w zasadzie koło północy, chciałam mieć pewność, że młodsza siostra się "ulula".
Pierwsze spotkanie może nie było satysfakcjonujące ale też nie mogę powiedzieć, że było do bani.
Po znalezieniu chętnego, w zasadzie pierwszy, który z opisu mi przypasował. Chwila stresu kiedy prosił o numer telefonu. Tu chyba przekroczyłam ostatnią granicę, w momencie odebrania telefonu do niego.
Umówiliśmy pod Dworcem PKP. Założyłam dresik na gołe ciało, trampki i poszłam. Może kwadrans czekałam. Na wstępie zostałam skrytykowana za "chujowe" ubranie, dresik nie był zbyt podniecający.
Poszliśmy kawałek dalej, nieco z boku budynku, narożnik w którym łączył się betonowy płot, gęste krzaki z obu stron ogrodzenia, dodatkowo otoczone od strony torów jakimś gruzowiskiem (miejsce fajne, później z dwa lata korzystałam z tej miejscówki, zanim teren "zaorali").
Mimo nerwów byłam napalona jak kotka podczas rui na wiosnę, nie potrzebowałam zachęty aby stanąć nago przed nim. I tu kolejna krytyka, nie lubi zarośniętych cip. Ale nawet to mi nie zepsuło "spotkania". Zresztą odstający namiot w spodniach mówił co innego. Był już tak sztywny, że nawet nie musiałam mu pomagać ustami, Od razu zabrał się za dymanie. A że sama byłam już mokra z podniecenia, to sami wiecie. Sam sex trwał może pół godziny, było całkiem miło, przyjemnie ale bez orgazmu. Niesmak po dresie i kudłatym kroczu zmyło pozwolenie pieprzenia mnie bez gumy, byłam na pigułkach. Posuwał mnie od tyłu, opartą rękoma i płot. Na sam koniec usłyszałam tylko pytanie.
- Gdzie mam lać?? W piczę czy gdzieś indziej??
- Nie wiem. - odpowiedziałam zdziwionym tonem, jeśli dobrze pamiętam, zaskoczona tym pytaniem.
Oczywiście, jak większość facetów, wykorzystał okazję i zlał się w cipie. Poczułam tylko jak coś ciepłego wypełnia mnie od środka. Wyszedł ze mnie, odwróciłam się i zobaczyłam tylko jak wyciera sobie kutasa chusteczką. Ja wytarłam sobie cipę ze śluzu. Sperma została we mnie. Ubrałam się i radośnie wróciłąm do domu. A sam wytrysk miałam okazję zobaczyć z rana jak wstałam. Wróciłam do domu przed 2, szybki prysznic, majty na tyłek i ulubiona koszulka do spania i do wyra. Rano idę siusiu, ściągam majty, siadam na muszli, robię Swoje i tak spoglądam ni to na podłogę, ni to na majtki na wysokości kostek i widzę, że czerwony materiał pokryty jest białym gęstym żelem :) No ok, nie ma powodów do paniki :) szybkie usunięcie czego się dało i majty jak najgłębiej wsadzone do pralki. Przepłukanie dokładnie od środka cipy, pod wpływem impulsu ogoliłam ją. Trochę to trwało, brak wprawy itp. Ale myślę, że wyszło idealnie gładko :) Nawet krwi nie przelałam :)
Jeszcze tej samej nocy znowu wymykam się. Podobny schemat - czat, trochę wybrzydzania, kontrolny telefon i znowu po północy się wymykam. Tym razem zakładam dżinsową sukieneczkę i zwykłą białą koszulkę na ramiączkach, do tego klapki, bez bielizny. Szybko pożałowałam wyboru ubioru. Akurat przyszło ochłodzenie. Jedyny pozytyw był taki, że sutki stały mi jak nigdy, tylko to nakręciło to kolesia. Sex podobnie jak dzień wcześniej był udany ale bez fajerwerków. Może byłoby lepiej gdyby nie chłód, jemu musiałam pomóc ustami aby mu stanął, całkiem dobrze mi się mu obrabiało pałkę, średni, w ustach jakbym miałam dużego lizaka. Już miałam ochotę mu zrobić do końca ale chciał mi zasadzić. Pozycja ta sama jak wczoraj, tym razem jednak w ubraniu, kieca podciągnięta, cycków nie odsłaniałam, poza początkiem jak mnie obmacywał. Po wszystkim mężczyzna się szybko zmył. A ja nie chcąc niespodzianek jak wczoraj, kucam i próbuję wypchnąć z cipy jego spermę. Nie było to trudne, strzelił we mnie bardzo rzadkim ładunkiem, który od razu spłynął. Do domu wróciłam w ostatniej chwili, deszcz z burzą przyszedł.
Jak mówiłam, było chłodno, na tyle że się zaziębiłam i przez cały następny dzień wysikałam więcej niż wypiłam :)
Po tym daję sobie kilka dni spokoju. Kolejna akcja ma miejsce dla odmiany po 6 rano. Po kilku dniach ochłody, przyszły dla odmiany upały. A ja jak jest gorąco, nie potrafię spać, nie śpię wtedy dobrze.
No i sobie nad ranem, nie mogąc spać siedziałam na necie. Nie planowałam sexu ale z nudów weszłam na czat. O dziwo o 4 nad ranem było sporo ludzi. Jako, że rodzice teraz robili na rano, z wyjściem musiałam poczekać do 5.30 aż wyjadą.
Szybkie przebranie się z "pidżamki" w poprzedni strój wyjściowy czyli dżinsową spódniczkę i biała koszulkę na ramiączkach. Pół godziny później, dla odmiany, siedziałam już naga w sypialni gościa. Żona w pracy, dziecko na koloniach, kochanka niedostępna, a zastępstwo w mojej postaci do samego południa było brane na każdy sposób. Do tego zrobiliśmy to chyba w każdym pomieszczeniu w jego mieszkaniu, z pokojem córki włącznie. Poza karmieniem "spermą" nawet załapałam się na późne śniadanie między jednym wzwodem a d**gim :)
Do domu wracałam tuż przed powrotem rodziców z bolącym tyłkiem, spermą w obu dziurach i posmakiem jej w ustach. DO tego zaliczyłam kilka orgazmów. To było to czego szukałam.
I tak się zaczęło spotykanie, prawie o nimfomanię się ocierające. Chuj wie, może i jestem nimfomanką :)
W każdym razie aby sprawdzić Swoją teorię muszę czekać kilka dni. Zwaliła się do nas babcia z wizytą na kilka dni więc musiałam poniechać pewnych aktywności i grac rolę dobrej, uczynnej wnusi :)
Tydzień później jak babcia wróciła do siebie, a wraz z nią pojechali na jeden weekend rodzice i siostra, więc miałam dla siebie dom. Ja wykręciłam się, kurwa, sama już nie pamiętam czym :)
W każdym razie przychodzi wieczór a ja zbieram się na "randkę". Na dupie sprawdzona już w warunkach bojowych dzinsowa spódniczka i dla odmiany biała koszula na guziki. Nowe japonki na obcasie i jazda za miasto. O tym akurat wyszło w praniu. Kilka minut id dworca, w zasadzie lesie już. mała rzeczka z piaszczystym dnem, nad nami nasyp kolejowy, od strony miasta zasłaniają nas gęste krzaczory, z d**giej strony dobrych kilkaset metrów najbliższe budynki. Czyli względnie bezpiecznie.
Trochę gadki szmatki w trakcie rozbierania się i sasanka po chwili klęczy na trawie ze sztywnym , ostro wygiętym fiutem w ustach. Nie była to największa parówka jaką miałam ale delikatnie powyżej średniej, dość gruby i wspaniale sztywny, jak drąg. Tak na oko kwadrans ssania, w międzyczasie robiłam sobie dobrze palcami, on z kolei miętosił moje cycki.
W końcu przerywam ssanie, ja dupa na przyjemnie chłodną trawę, nogi wysoko i po chwili słychać chlupot soków w mojej piździe, klaskanie jego ciała o moje, jego dyszenie i moje jęki.
Koleś dosłownie się do mnie przykleił, było dość gorąco i z wysiłku oboje spływaliśmy i lepiliśmy się od potu.
Zmiana pozycji, ja kleczę biustem szorując o trawę, on pierdoli mnie od tyłu jak sukę. Mnie udaje się dojść, dość głośno jęcząc, za co dostaję wynagrodzenie w postaci klapsa na dupę.
Znowu zmiana pozycji, znowu na plecach. Za moją zgodą atakuje mój odbyt. Głośne ałaa gdy sztywny wykrzywiony drąg przechodzi przez nieruszany od kilku tygodni zwieracz, nieco przyjemnego, lekko tępego może nie bólu ale rozpychania, chwila łapania rytmu i badania jak dużo go przyjmę, wlazł cały :), zarzucam mu nogi na szyję i zaczynamy finałową jazdę. Trwa może z 20 minut, ja mam gardło lekko obolałe od jęczenia. On czerwony na twarzy.
Pytanie gdzie ma lać (kolejny co lubi pytać), ja na to mówię wedle woli. No to wyjmuje ze mnie i spuszcza się gęstą galaretką na moje upocone cycki. Wytrysk obfity może 5 sporych klusek gęstej spermy wylądowało na cycach. Część zebrał palcami i oblizałam, niezbyt intensywna w smaku, resztę dobrze wtarłam. Chwila odpoczynku i zaczynamy się zbierać. Ja wchodzę do wody, sięga do kolan i zmywam spermę z cycków, opłukuję wciąż rozgrzany tyłek. Ubieram się i wracamy do miasta. Nie minęła północ jak wracam do domu.
Mało mi. Znowu internet, znowu czateria, znowu spotkanie pod dworcem (kurwa, powinnam dostac jakąś kartę stałego klienta, jak gdyby zliczyć ile razy tam się spotykałam przez te kilka lat :))
Nawet się nie przebierałam, może jedynie buty na obcasie zmieniłam na płaskie sandałki. B
Przyszedł pierwszy. Nie czekając sama proponuję spacer nad rzeczkę, gdzie nie dalej jak półtorej godziny temu darłam ryja. Nie ma nic przeciwko.
I znowu, naga, nogi w górze, i tylko słychać cichy chlupot w mojej piździe gdy posuwa mnie sztywny,długi, dość żylasty kutas. Ze wszystkich kolesi z tych kilku spotkań ten najlepiej mnie posuwał i miał największego kutasa. Szczytowałam głośno i dwukrotnie. Pieprzył mnie dobrą godzinę, najpierw na plecach, później ja go ujeżdżając i znowu na plecach.
I nawet nie pytał gdzie kończyć. Wyjmuje go ze mnie, błyszczącego, kucnął nade mną , kutas sztywno celuje w kierunku mojej twarzy. Masuje sobie powoli, mocno obciągając do końca skórę. Widzę jak skóra na nim się napręża, kapeluch prawie że rozwija gdy schodzi z niego cały napletek. Mam otwarte usta, językiem jeżdżę po wargach, palcem po lepkiej od soków łechtaczce. Wzdycha i widzę jak z czubka kutasa powoli wytryskuje gęsta struga spermy, którą czuję jak ląduje centralnie na moim języku. Kolejna na nim i na zębach, trzecia na brodzie. Czwartej nie ma, wyciska resztkę i wkłada ubruddzony nią palec do mojej cipy. Przełykam słoną spermę, zlizuję z warg resztę. Daje jeszcze oblizać gdy czuję swoje mdłe soki na nim. Obciągam mu skórę do oporu i mocno ssąc i masując językiem , po kilku minutach daję mu d**gi wytrysk, Tym razem on krzyczał.
Połknięcie, oblizanie się i macham mu na pożegnanie. On znika, ja zostałam się doprowadzić do porządku. Pizdę obmyłam w wodzie, chwilę się w niej pobawiłam zmywając pot i przed piątą zawitałam do domu.
CDN.
8 jaar geleden